Decyzje podjęłam: blog pozostaje na onecie :). Na razie. Nie mam serca go przenosić. Po prostu będę wchodzić na niego jakoś rano ;)
A teraz to co chciałam napisać wcześniej.
Dręczy mnie pewna myśl. Już ustaliłam z Anonimową, że potrafię kochać. Pokazuje to na co dzień. Ale kocham inaczej. Kocham tak bratersko. Jest to silna więź, którą sobie bardzo cenię. Rodzinę bronię jak lew. Mojego najlepszego przyjaciela kocham jak brata. I tak go traktuje. Zaś jeśli chodzi o silniejsze uczucie, to bardziej osobiste, to dzięki któremu serce rośnie - no z tym to mam spory problem. Szybko potrafię kochać, jeśli chodzi o miłość braterską. Miłość bardziej osobista przychodzi mi z czasem i to z wielkimi oporami.
Tak miałam w przypadku pierwszego chłopaka. Chodziłam z nim dwa lata. Przez cały ten czas moja miłość rosła tempem ślimaczym. Chłopak zdążył już do szaleństwa się we mnie zakochać, a ja ciągle tkwiłam w tej niepewności. Pewnego dnia ten chłopak mnie obrzydził. Widziałam w nim osobę, których nienawidziłam wprost. Nie wystawiałam mojego chłopaka na próby, ale tego dnia wystawiłam. Dałam mu wybór, albo ja albo wódka. Wybrał wódkę i upił się do nieprzytomności. Moja miłość prysła jak bańka mydlana. To co budowałam przez 2 lata zniknęło jak za dotknięciem magicznej różdżki. Zerwałam z nim, bo już nie mogłam na niego patrzeć. Nie mogłam mu wybaczyć, a potem żałowałam, że tak go potraktowałam. Fakt jest taki, że przestałam go kochać i w sumie mieć jakiekolwiek uczucia do jego osoby.
Drugiego chłopaka miałam niedawno. Uczucie rosło tu szybciej i czułam, że go kocham. Razem spędzaliśmy czas, jednak nie do końca dopuszczałam go do siebie. Miałam lekki dystans, o którym go ostrzegłam. Ostrzegłam go, że może tak być. Spotykaliśmy się często i zachowywaliśmy się jak para. Pewnego razu spytał mnie się czy nie chciałabym się z nim spotykać. Z początku miałam wątpliwości, ale potem się zgodziłam z ostrzeżeniem. Tak minęło pół roku. Nasze kontakty się rozluźniły, bo mieliśmy różne zmiany w pracy, a potem... Nie wiem co dokładnie się stało, ale przestało mu zależeć. Wysłałam mu sms, czy nadal mu na mnie zależy. A on odpowiedział mi tak jakbym się tego nigdy nie spodziewała. Podobno nie było żadnego związku, bo byłam niepewna. Przez całe pół roku kiedy uważałam go za swojego chłopaka, kiedy byliśmy jak para, okazało się, że byłam w błędzie. Nie usłyszał mojego tak, a ja myślałam, że usłyszał. Tak te pół roku runęło w przepaść. Moje uczucie zaczynało gasnąć. Starałam się je podtrzymać i próbowałam znowu mieć dobry kontakt z chłopakiem. Jemu jednak już nie zależało. I kiedy już nie chciał nawet puścić głupiego głuchacza, czy napisać sms. Zrezygnowałam. Czekałam całe dwa tygodnie. Poddałam się. Ja nie będę walczyć o uczucie, które przestało istnieć. Już o nim tak bardzo nie myślę, ale w sercu pozostała rana. Jak po pierwszym związku.
Ja chyba nie potrafię kochać tak intymnie. Tak osobiście. A może miałam po prostu pecha? Może nie natrafiłam na tego jedynego? Może nie jest mi przeznaczone mieć chłopaka? Może zrobię to co kiedyś planowałam, te głupotę, której rodzina nie zaakceptuje. Ale wiem, że będę szczęśliwa :). Tylko... chciałabym móc przytulać się do ukochanego. Chciałabym czuć się bezpiecznie w ramionach tego jedynego. Chciałabym wiele z tej bliskości, ale nie będę się nad tym rozwodzić. Żyję w samotności będąc pośród tłumu. Jestem sama nie tworząc grup ludzkich. Moje upodobania, nadzieje i marzenia różnią się od moich rówieśników. Tak było zawsze. Będę nadal tak żyć, a teraz do towarzystwa mam obojętność, która pięknie mi się kształtuje. Poczekam na tego jedynego, którego pewnie przegapiłam. Na pewno go spotkam. Teraz zaś moja twórczość będzie kwitła, moja obojętność będzie się materializować, a ja sama będę spełniać jedno z moich marzeń :)
Myślę, że po prostu trafiłaś na nieodpowiednich facetów. Skoro potrafisz kochać bratersko na tyle mocno, nie ma możliwości, żeby nie przeniosło się to na relacje bardziej intymne. Jeśli spotkasz właściwą osobę, stopniowo pomoże Ci przełamać opór związany z bliskością, a potem czeka was "rzeka radości, morze miłości i ocen szczęścia" :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że kiedyś to nastąpi. Trochę mi spieszno zaczyna się robić, bo taaak pragnę dziecka :)
UsuńTym bardziej musisz spotkać tego jedynego, żeby maluszek miał szczęśliwą rodzinę :)
UsuńNo właśnie :D. Ale jakoś nie znalazłam do tej pory :)
UsuńTrafisz, gdy przestaniesz o tym intensywnie myśleć :D
UsuńNa razie aż tak nie myślę, Myślałam intensywnie jakieś 2 lata temu. Ale bałam sie wtedy siebie :)
UsuńOkres "burzy i naporu"? :)
UsuńO raany. To było straszne. Myślałam, że zrobie coś głupiego :D
UsuńTeraz możesz się z tego przynajmniej pośmiać :D
Usuńeee. Raczej uważam to za coś strasznego. :)
UsuńByło, minęło :) dystans to podstawa.
UsuńByło, ale to pozostało we mnie i tkwi. Dlatego nie chodzę aż tak na imprezy. Ten potwór nadal we mnie siedzi :/
UsuńWydaje mi się, że przesadzasz. Odrobinę szaleństwa powinien mieć w sobie każdy.
UsuńEeee. Tego szaleństwa sobie nie życzę. NIe tego. Inne mogą być :)
UsuńZnasz siebie najlepiej, więc nie będę się spierać :)
UsuńTo się nazywa kulturalna konwersacja: pełna zgoda, zero sprzeczek... :D
UsuńOczywiście, że tamci nie byli Ci pisani i bardzo dobrze, że to wszystko wyszło teraz, a nie później, przynajmniej tak nie cierpisz. A ten jedyny na pewno gdzieś tam na Ciebie czeka, musisz być po prostu cierpliwa. Życzę dużo szczęścia! I nie szukaj na siłę, bo wtedy wszystko się posypie. Miłość sama do Ciebie przyjdzie, daj jej tylko troszkę czasu ;*
OdpowiedzUsuńChyba mega dużo czasu ;). U mnie właśnie tak to wygląda ;)
UsuńOj, przesadzasz. Zobaczysz, zanim się obejrzysz, będziesz miała męża ;P
UsuńRaczej nie będę miała męża, bo jestem przeciwna małżeństwu kościelnemu.. :)
UsuńJest jeszcze cywilne.
Usuńtaaa, wiem. Ale nie lubię ślubów ;)
UsuńMoże Ci się kiedyś odmieni.
UsuńNa pewno nie chce ślubu kościelnego. Zawarcie takiego związku... Może kiedyś o tym napisze. Na razie pozostawię :D
UsuńOkay, okay :) Poczekam.
Usuńspoko :D
UsuńCo u Ciebie?
UsuńXD. Maniakuje w gre i leniuchuje. A u ciebie ? :D
UsuńW co tam grasz?
UsuńUżalam się nad sobą, bo jestem gruba i miałam nie jeść, a mama wpycha mi w domu jedzenie i zaraz się z tego powodu poryczę.
gram w transformice.
UsuńOj tam nie jesteś gruba. A z jedzenia nie musisz rezygnować tylko go ograniczyć. Np. nie jeść kolacji, zrezygnować ze słodyczy i kolorowych napojów. Najlepszy sposób na odchudzanie :). Sposób mojej mamy :)
Wiem, jak nie jadłam kolacji, bo obiad zupełnie wystarczał, to schudłam w jakieś 5 miesięcy około 7 kg.
UsuńAle wiadomo, trzeba się też trochę poruszać i pić dużo wody mineralnej :)
No też. Z tym ruszaniem się to najgorzej :D
UsuńNie jest tak źle, serio ;) Chodzę na zakupy xD
UsuńJeżeli o uczucia chodzi to zawszę piszę, że jeżeli nadejdzie ten odpowiedni to one same się obudzą.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, bo trochę sie boję :)
UsuńO co? :)
UsuńŻe nie podołam miłości ;)
UsuńPodołasz kochana, najpierw musisz ją naleźć :)
UsuńI tego się obawiam :)
UsuńZnalezienia?
UsuńNIe znalezienia, bycia w tak dużej miłości :)
UsuńOjejku :) Przecież to nic złego :)
UsuńWiem, ale i tak się boję :/
UsuńJesteś jak ja. Boisz się, ale sama nie wiesz czego. Boisz się, bo wiesz, że powinnaś.
UsuńChyba tak :D
UsuńWiesz, ja myślę, że potrafisz, nawet jeśli do tej pory się z tym uczuciem nie spotkałaś. Miłość... to śliski temat. Każdy ma swoją definicję i żadna nie jest błędna. Niemniej jednak jest pewien wspólny mianownik - ona pojawia się wraz z odpowiednią osobą, dopiero wtedy ją poznajemy. I życzę Ci, byś pewnego dnia spotkała człowieka, który obudzi w Tobie uczucie, którego będziesz pewna. To skarb, naprawdę.
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że jeszcze nie natrafiłam ;) Poczekam dalej.
UsuńWażne, żebyś się nie zamknęła. I nie szukała na siłę.
UsuńJestem otwarta. Ciągle próbuję, a potem się wycofuje :/. Nie szukam, za leniwa jestem na to :D
UsuńDlaczego się wycofujesz?
UsuńWyjdzie Ci to lenistwo jeszcze na dobre. :)
Wycofuję się, bo na ogół się okazuje, że się pomyliłam :/
UsuńJa nigdy nie mogę uwierzyć, że facet mówi coś szczerze...
UsuńSądzę, że nie trafiłaś na "tego jedynego" :-) Ja nawet nie wiedziałam co to znaczy miłość, póki nie poznałam swojego chłopaka i chyba miałam szczęście :)
OdpowiedzUsuńja wiem co to miłość. We mnie obudził się instynkt macierzyński, dawno. Dlatego tak boli mnie, że nie znalazłam tego jedynego. Z powodu tego instynktu :)
UsuńOj u mnie też się to czasem budzi, ale nie chciałabym mieć jeszcze dziecka :)
UsuńA ja właśnie chciałabym, chciałabym z caełgo serca, ale nie mogę mieć narazie :(
UsuńCóż, przynajmniej miałaś już swoje pierwsze p r ó b y - w przeciwieństwie do mnie...
OdpowiedzUsuń:). Miałam. Ech. Mogę sie z tego cieszyć :/
UsuńNa pewno masz z nimi jakieś miłe wspomnienia. Najgorszy był, moim zdaniem, ten Twój pierwszy p r z y p a d e k (może dlatego, że jestem uprzedzona do alkoholu).
UsuńOn był wspaniałym chłopakiem. Dopóki mnie nie obrzydził. Można było na nim polegać i żal mi było, że tak okrutnie go potraktowałam. Ale juz minęło. Teraz sie zastanawiam nad faktem miłości, nie o tych osobach :). One były jako przykład. :)
UsuńTo była miłość - przynajmniej w tym pierwszym przypadku.
UsuńTyle że nietrwała.
taak. Szkoda :(
UsuńJak to się mówi - pierwsze koty za płoty ;)
Usuńtaaa :D
Usuńcierpliwości (ja czekam 17 lat i nie brak mi, jeszcze, nadziei ;)).
UsuńI nie powinno braknąć:). BO na pewno znajdziesz szczęście :D
UsuńMam nadzieję.
UsuńSzkoda, że nie mam takiego f a r t a, żeby zakochać się w tym wieku jak bohaterki książek młodzieżowych ;)
Dobrze, że chociaż próbowałaś. Na pewno w końcu trafisz na swojego Jedynego. Każdemu przychodzi to kiedy indziej. Póki co- realizuj siebie. Tak, jak napisałaś.
OdpowiedzUsuń"Żyję w samotności będąc pośród tłumu"- dzięki tym słowom przypomniał mi się tytuł mojego onetowskiego bloga wpisałam go z powrotem. :)
Porealizuję siebie :). O to nie ma co się martwić. Zawsze jestem na pierwszym miejscu :)
UsuńCieszę się, że moje zdanie ci coś przypomniało :)
Ja na razie nie na temat... - komentowałaś u mnie na Onecie, ale nie napisałaś jednoznacznie, czy chcesz namiary na mojego nowego bloga :) W każdym razie gdybyś je chciała, podaj mi adres, na który mogłabym je wysłać ;)
OdpowiedzUsuńJa wiem, że nie pisałam jednoznacznie. Już tak mam ;). Lubię twojego onetowego bloga i przeniosę się na twojego nowego bloga jak się całkowicie przeniesiesz. Chyba, że już to zrobiłaś. No to skomentuj mi z twojego nowego adresu :). Tak mi możesz podać :)
UsuńW przypadku tego drugiego chłopaka, rzeczywiście nie było sensu się męczyć z walką o takie uczucie - jeśli nie usłyszał twojego "tak", to znaczy po prostu, że nie odbierał na tych samych falach co Ty...
OdpowiedzUsuńWiem, ale i tak mi szkoda :)
UsuńBo może Cię faceci nie pociągają?
OdpowiedzUsuńUwierz mi, że mnie faceci pociągają. Z kobietą być bym nie mogła. Straszne. Fuuuj :D
UsuńKobiety są lepsze... bardziej delikatne :)
UsuńTaaa. Mówiłaś o sobie ? :D
UsuńOgólnie ;P
Usuń