poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Witrual w rzeczywistość

Samotna podróż nie jest bezpieczna. Podobno powinno się z kimś podróżować, żeby było bezpieczniej. Niby w grupie siła. Jednak podróżując z kimś tak naprawdę się nie podróżuje. Nie skupia się na samej podróży, tylko na tej drugiej osobie. Cisza jest zakłócona przez znajomą osobę. Nie poznaje się aż tak nowych osób, bo spędza się czas z tą znajomą. Po co poznawać nowe. Magia podróżowania polega na tym, że poznaje się nowe osoby, wymienia się z nimi poglądy i podziwia się wszystko co tylko się da. Nie ważne jak długa ma być podróż. W miniony weekend wybrałam się na bardzo długą podróż. Mianowicie jazdę pociągiem z Poznania do Krakowa. Całe bite 9 godzin. Pojechałam tam z zamiarem odwiedzenia wirtualnej koleżanki. Chciałam ją poznać w realu, a ponieważ mogłam sobie pozwolić na taki wydatek to pojechałam.
Najgorsze w podróży jest oczekiwanie. Oczekiwanie na pociąg lub autobus. Choć opanowałam sztukę wychodzenia z własnego ciała i patrzenie się na wszystko z boku, to jednak i tak przeszkadzało mi to czekanie. Szczególnie, że nie mogłam się doczekać.
Zawsze chciałam odwiedzić Kraków. Dla mnie to miasto w nazwie oznaczało tajemnicę i wielką historię. To było miejsce do którego każdy powinien wstąpić. Odwiedziny koleżanki był jednym z powodów mojego przyjazdu do Krakowa. Kraków mnie do siebie przyciągał słowami.
Zdziwiła mnie ilość ludzi w pociągu. Kiedy wsiadłam o godz. 1.38, nie było już miejsca. Musiałam stać między przedziałami. Potem już siedziałam na korytarzyku :). Kraków mnie zadziwił. Spodziewałam się, w sumie nie wiem czego się spodziewałam, ale na pewno nie tego co zastałam. A zastałam znajome miejsce. Nigdy nie byłam w Krakowie, a świetnie się w nim czułam. Tak jakby to było moje miasto tylko jeszcze nie poznane. Samotne dotarcie do domu koleżanki utwierdziło mnie w tym przekonaniu. To było niesamowite. To ciepło, serdeczność, przyjemna atmosfera miasta. Ta przyjazność. Kraków przyjął mnie z otwartymi ramionami, a ja z chęcią weszłam w jego objęcia. Chyba o taką magie mi chodziło. Mogłabym zrobić Kraków moim drugim miastem. Świetnie mi się po nim poruszało. Moje stopy świetnie znały podłoże po którym stąpały. Czułam się jakbym wróciła. Wróciła z dalekiej podróży. Do domu, który za mną tęsknił. Kraków mnie urzekł do głębi. Serce urosło parokrotnie patrząc na budowle i ludzi. Wszystko takie znajome :)
Pierwszy raz widziałam koleżankę wirtualną, która w momencie spotkania stała się koleżanką realną, rzeczywistą. Jakie wrażenia? Nie do opisania. Czułam się świetnie. Przed nią otworzyłam się jak przed żadnym z moich znajomych. A znałam ją tylko wirtualnie. Jednak mój organizm zaufał jej od pierwszego wejrzenia. Zacisnęłam więzi, które oplotły nas grubymi nićmi. Teraz jest w moim sercu razem z Krakowem. Z miastem smoków, które tak kocham. Miejsce do którego będę często wracać. Mimo, że nie zwiedziłam zbyt wiele, a chciałam tak dużo zobaczyć. Miło spędziłam czas z koleżanką i ona pokazała mi serce Krakowa. A od serca się zaczyna. Bo nie wygląd się liczy, lecz wnętrze. I tak samo jest w przypadku miasta. Wrócę do Krakowa w niedługim czasie. Bo już tęsknię. Chcę poznać moje drugie miasto, które utknęło w mym sercu. Chce być i żyć choć przez kilka chwil w jego oddechu. Chcę oddychać tamtejszym powietrzem i być mieszkanką sercem :)

76 komentarzy:

  1. Myślę, że mało ludzi potrafi przejechać obok Krakowa obojętnie. To miasto słynie z magii. Nawet Warszawa nie jest równie piękna (przynajmniej moim zdaniem).
    Też planuję kiedyś się tam wybrać (jak finanse mi na to pozwolą) w celu poznania wirtualnej znajomej ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :). Mi pozwoliły, ponieważ mam 51 % zniżki :).
      Warszawa jest brzydka moim zdaniem. Byłam i nigdy już nie mam zamiaru tam wracać

      Usuń
    2. Warszawa to trochę przereklamowane miejsce - drogie, brudne, przesiąknięte szpanem. Jedynie co mi się podobało to Pałac Łazienkowski.

      Usuń
    3. Byłam w Warszawie, jechałam główną ulicą i widziałam ruiny kamienic.... Takie poniszczone budynki.

      Usuń
    4. A mogłyby być piękne, gdyby ktoś się nimi zainteresował...

      Usuń
    5. Byłoby pięknie, ale przecież pieniądze muszą iść na wypłaty polityków :)

      Usuń
    6. Tych złodziei, którzy doszczętnie okradli nasz kraj.

      Usuń
    7. Tak dokładnie, i wyobraź sobie, że nadal im mało! :/

      Usuń
    8. Te myśli są tak straszne, że robią mi w duszy jedną wielka dziurę...

      Usuń
    9. I nie tylko w duszy, bo także w kieszeni :D

      Usuń
    10. O tym już nawet przestałam myśleć. Może tamci dranie tego nie wiedzą, ale ja wiem, że złotówki to jeszcze nie wszystko ;)

      Usuń
    11. Ja też wiem, że oni nie wiedzą :D

      Usuń
    12. Jesteśmy od nich lepsze^^

      Usuń
    13. Bardziej doinformowane i z większą inteligencją :D

      Usuń
    14. Mogłybyśmy uciąć sobie z nimi pogadankę - może coś by do nich dotarło? ;P

      Usuń
    15. Przy pierwszym zdaniu by się zgubili :D

      Usuń
  2. Ja z Krakowem od dawna wiążę swoją przyszłość i mam nadzieję, że uda mi się zrealizować moje plany. Tam jest magia.
    A co do koleżanki, to podziwiam całym serduchem, że masz odwagę. Ja bym chciała kogoś takiego poznać, ale odwagi brak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwagi to ja mam sporo, choć niektórzy to głupotą nazywają :). Ja do tego podchodzę normalnie ;)

      Usuń
    2. Może sami są głupi, skoro nazywają to głupotą? ;p

      Usuń
    3. Może. Ja tam w to nie wnikam, ich zdanie :)

      Usuń
    4. Masz rację ;) Tak lepiej i bezpieczniej.

      Usuń
    5. I zdrowiej dla psychiki :D

      Usuń
    6. A ją trzeba baaardzo chronić ;)

      Usuń
    7. i to naprawdę baaaaaardzo :)

      Usuń
    8. Ciężko, bo dookoła jest dużo niszczycielskich czynników (czytaj- szkoła).

      Usuń
    9. Czytałam więcej niż szkoła :). Nie tylko szkoła szkodzi, choć nie powinna. Powinoo to być miejsce lubiane...., ale niestety.
      Jeszcze media strasznie szkodzą...niestety.

      Usuń
    10. Media to śmieszą głupotą. A szkoła stresuje bardzo, przyprawia o zawał. Dosłownie.

      Usuń
    11. No nie wiem. Ja widziałam co media potrafią...

      Usuń
    12. Co potrafią?

      Usuń
    13. Wyobraź sobie zwykłą grę komputerową, gdziejest zabijanka. A potem wyobraź sobie, że jakieś nastolatki chciały zobaczyć jak to jest w realu..

      Usuń
    14. Nie wiem czy to wina mediów czy nie w większej części... wychowania, podejścia do rzeczywistości, zakorzenionego realizmu?

      Usuń
    15. Media, wychowanie, szkoła, dorośli, rówieśnicy. To wszystko ma na nas wpływ :)

      Usuń
    16. To prawdziwa historia?

      Usuń
    17. Tak :D. A czemu pytasz?

      Usuń
    18. Bo taka... nieprawdopodobna, nierealna.

      Usuń
    19. a w którym miejscu nieprawdopodobna? :D

      Usuń
    20. No bo to nielogiczne, żeby to tego stopnia wejść do świata fikcji.

      Usuń
    21. Można. Uwierz mi że można. Sama widziałam. Ale to jest straszne..

      Usuń
  3. Tyle miłych słów pod adresem moim i magicznego Grodu Kraka... dziękuję za to oraz... całokształt :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, nie ma sprawy :). Ale opisałam tylko część wrażeń. Resztę musiałabym pisać na bieżąco :D. Ale następnym razem nie będę samotna podróżniczką, lecz z siostrą :)

      Usuń
  4. Przepięknie opisałaś to miasto. Aż człowiek ma ochotę wpaść tam natychmiast i nigdy nie wracać. Mnie również do Krakowa ciągnie, główne z historycznych względów.

    Znajomość wirtualna opiera się tylko na rozmowie. Myślę, że to wspaniała podstawa dla czegoś pięknego w realu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historycznie jest także super. Widziałam tam przy przystanku tramwajowym ruiny po których można chodzić :D. Na pewno wepchnę tam moje nogi :D

      Usuń
  5. Kocham Kraków za wspaniałą historię, którą tak bardzo sobie cenię, za atmosferę i ludzi, którzy tam mieszkają, przebywają, za ogromną ofertę kulturalną - koncerty. Kocham Kraków za to, że jest. I jest mi przykro, że tak rzadko tam bywam, chociaż mieszkam zaledwie jakieś 4,5 godziny drogi samochodem od tego miasta. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam 9 godzin pociągiem :). Ale będę tam bywać częściej :)

      Usuń
    2. Przynajmniej wycieczkę krajoznawczą robisz ;P

      Usuń
    3. Ale ja bym chyba jajo zniosła przez tyle godzin. ;P Dobrze, że mieszkam w centrum Polski i mam wszędzie jednakową drogę, w granicach 5,6 godzin.

      Usuń
    4. Chciałabym zobaczyć to jajo :D

      Usuń
    5. To jeszcze nie zniosłaś?

      Usuń
    6. Nie no, jakbym miała jechać pociągiem 9 godzin, to może by mi się udało.

      Usuń
    7. Ooo. I masz taką zdolność? To musisz sie wybrać na taką długą podróż. Chce wiedzieć czy ci sie uda znieść jajko :D

      Usuń
    8. nieee. Muszę mieć pieniądze na bilet do Krakowa, żeby koleżankę odwiedzać :)

      Usuń
    9. To się nie przekonasz. ;P

      Usuń
  6. Po samej wzmiance o czekaniu już wiedziałam, że jechałaś tam pociągiem! ;D Wszystkie trzy zamieszkajmy w Krakowie! :) A tak w ogóle, to masz bardzo fajny głos przez telefon ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze ja nigdy nie byłam w Krakowie, a chciałabym! Nie mieszkam zbyt blisko, ponad 400 km drogi :) Jeszcze Ty mnie tak zachęciłaś tą magią, czyli nie jest przereklamowany? Kurcze no! To chyba jedno z miejsc nr 1 w Polsce, które MUSZĘ odwiedzić! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kraków jest piękny, fajnie je opisałaś ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Dani California26 kwietnia 2012 14:17

    O, to musiało być super doświadczenie spotkać na żywo kogoś z wirtualnego świata!

    Powiedz, jak tam życie na blogspocie? Przepraszam, że dopiero teraz zajrzalam, jednak miałam ostatnio masakrę w szkole...

    *rokendroll.blog.onet.pl* - dawne *custard-pie*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie na blogospocie jest cudowne. I nie muszę się męczyć z dodaniem komentarza :D
      Nic nie szkodzi :D

      Usuń
  10. ej no gdzie mój komentarz wczorajszy :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Oby więcej takich spotkań:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny blog! Zapraszam do mnie

    Vanessa razem ze swoją przyjaciółką Alexis wyjeżdżają na wycieczkę na Jamajkę. Poznają tam Ziggiego i Billego, z którymi się wiążą. Przeżywają mnóstwo przygód i postanawiają wybrać się na kolejną wycieczkę z chłopakami. Lecą do słonecznej Brazylii, miasta Santos. Po przyjeździe Vanessa czyta sms'a Ziggiego, w którym tajemniczy "nikt" prosi o spotkanie. Van postanawia śledzić swojego chłopaka i zauważa kłótnie połączoną z namiętnymi pocałunkami, to oznacza koniec ich w związku. Wracając do pokoju na schodach spotyka Billego, który mówi jej, że Alexis zdradzała go z Ziggym. Vanessa błąkając się po ulicach Santosu spotyka Neymara, piłkarza tamtejszej drużyny. Czy ich przyjaźń doprowadzi do czegoś większego?... czytaj! http://najamajke.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eee. Zajrzę, ale wątpię żeby wciągnęła mnie ta historia :)

      Usuń