Złam to serce na pół
przeżuwaj powoli potem spluj,
czuje się obco w swym mieście
kogo obejdzie to jeszcze.
W towarzystwie nie potrafię się odnalezć
a świat nie goni za ideałem,
słowa dyktują złe sny
to życie prawdziwe jak serca łzy.
Często do siebie mam żal
pytam więc dlaczego ja,
jestem jak ten wyrzutek
ten obcy jak odludek.
Za dużo myśli mam w głowie
chory ogień mam w sobie,
unikam tłumu chowam twarz,
chociaż żyje się tylko raz.
Ludzie często to zwierzęta
co żerują na Twych błędach,
wyśmiać jest zbyt łatwo
ocenić też jest łatwo,
chore myśli no i serce
nie chce ludzi w życiu więcej.
Zbyt często jak odludek
ciągle z boku jak wyrzutek,
schować gdzieś się chcę
i daleko uciec gdzieś.
Skąd przybyłem to nieważne
jeszcze z życiem własnym walczę,
każdy dzień to walka
każdy krzyż swój dzwiga na barkach.
Inni zapatrzeni są w siebie
jak to mówią Twe życie ich jebie,
z rodziną na zdjęciu lepiej
przyjaciele pamiętają gdy są w potrzebie.
Wrogów nieraz zna się lepiej
czasem obcy pomoże gdy na glebie,
życie czasami potrafi zaskoczyć
zwłaszcza smutną prawdą w oczy.
Takich odludków jest tu więcej
zdania ich często słyszeć się nie chce,
nieważni i niewidzialni zarazem
samotność szerzą jak zaraze.
Słowa więcej chcą powiedzieć
ale pytanie kto chce wiedzieć,
przeczytają i na pewno zapomną
może w rozmowie czasem wspomną,
zresztą kogo to obchodzi
kolejny dzień słońce wschodzi i zachodzi.
Zbyt częśto jak odludek
ciągle z boku jak wyrzutek,
schować się gdzieś chce
i daleko uciec gdzieś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz