niedziela, 7 maja 2017

"Jak bańki mydlane"

Znów coś złego się śniło
w przeszłości się zło wydarzyło,
szary gość na boisku
co nieraz dostał po pysku.
Tylko śmiech i uwagi
często brakuje tej odwagi,
ta niepewność i strach
wylana bezradności ta łza.
Nie ma kolegów i nikogo
najtrudniej wtedy być sobą,
demony przeszłości czasem powracają
bardzo wtedy motywacje dają,
od słowa do słowa
jak feniks powstaje od nowa.
Mogłoby to zniknąć
na całe życie zamilknąć,
jak bańki mydlane pęknąć
a to odciska piętno.
To we mnie gdzieś trwa
przez to doła się ma,
wyrzucam to wszystko dziś
by silniejszym znów być.
Szary przeciętniak choć z uśmiechem
poznał kiedyś tą depreche,
zli ludzie zostają dłużej w pamięci
chciałoby się poznać cud niepamięci.
Dobrzy jak bańki znikają
dobrze jak jacyś zostają,
bo w życiu bywa różnie
trzeba pasować jak puzzle.
Często słyszałem Ty niepasujesz
zawsze coś się popsuje,
trzeba dawać radę zawsze
choć czasem trudno o wsparcie.
Mogłoby to zniknąć
na całe życie zamilknąć,
jak bańki mydlane pęknąć
a to odciska piętno.
Dziś mam swą miłość
co jest tą siłą,
mam swoją też pasje
co pomaga patrzeć jaśniej.
Z stamtąd została hiena
nosi imię niska samoocena,
czasem śmieje się w twarz
i  motywacji już brak.
Ale serce dalej bije
jeszcze dalej tu żyje,
mam w sobie siłę
i doceniam każdą chwilę.
Żyje się tylko raz
wszystko ma swój czas,
żyje w swoim rytmie
człowiek na błędach się rypnie.
Wciąż uczę się żyć
grunt że chce się żyć,
z życia trzeba czerpać radość
nawet gdy jest słabo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz