sobota, 10 listopada 2012

Ciemne olśnienie

Tak jak większość nie jestem w dobrej formie. Ale u mnie to trwa chyba od stycznia, więc nie mam w sumie o czym wspominać. U mnie smutek wzmaga twórczość, więc w najbliższym czasie będę was nią częstować. Mam nadzieję, że wytrwacie ten okres. Miłej lektury :)



- Mówiłem, że wrócę – usłyszałam głos za plecami. Odwróciłam się i moim oczom ukazał się Pech w całej swojej okazałości. Jego twarz wykrzywiał szyderczy uśmiech, a w oczach miał satysfakcję- I jak ci się podobały prezenty ode mnie? – dodał.
Patrzyłam na niego, nie mogąc zrozumieć, o co mu chodzi. Nie przypominałam sobie, żeby cokolwiek mi dawał. Ostatnim razem rozstawaliśmy się w niezbyt przyjemny sposób, gdzie ja go zrugałam i pokazałam mu jego miejsce. A teraz wraca i mówi mi o jakiś prezentach? To mi się kupy nie trzymało.
Zastanawiałam się, co wydarzyło się w przeciągu kilku miesięcy od dnia naszego rozstania. Czekał, aż załapię.
Przez dłuższą chwilę nie widziałam nic co by wskazywało na prezent od niego. A potem po mojej twarzy przebiegł wyraz zrozumienia, a Pech uśmiechnął się okrutnie. No tak.. od momentu naszego rozstania było coraz gorzej – straciłam cierpliwość, potem przed moimi oczami stanął ten nieszczęsny maj, depresja, dół, smutek. Wszystko to migało mi przed oczami. Pech zaczynał mieć coraz paskudniejszy uśmiech.
- To wszystko twoja wina – wyszeptałam zdziwiona.
- Nie podobają ci się prezenciki ode mnie? – zapytał sarkastycznie Pech.
Oniemiałam. Dorwał mnie i tak jak obiecał, wrócił. Zabrał to na czym się opierałam. Byłam bezbronna, moje aktorstwo wygasło. Nie umiałam już udawać tak dobrze jak wcześniej. Teraz byłam zdana na jego łaskę. Moje życie zaczęło się sypać, nie miałam oparcia na niczym. Pech zabrał mi wszystko po kolei, a ja nawet się nie zorientowałam. W którym momencie przestałam się pilnować? Kiedy straciłam te swoją ostrożność? Byłam w ogromnym szoku. Zaskoczył mnie. Nie byłam przygotowana na obronę. „I co ja mam teraz zrobić?” – pomyślałam przerażona. Jakaś cząstka we mnie chciała walczyć, reszta dawno się poddała. Złapałam to ziarenko nadziei.
Przez cały mój tok myślenia Pech tylko się uśmiechał. Jego uśmiech był paskudny, występujący w najgorszych koszmarach. Kiedy zobaczył przerażenia w moich oczach, ucieszył się. Od dawna próbował mnie złamać i myślał, że tym razem mu się uda. Ale ja mam to do siebie, że nie tak łatwo się poddaje. I kiedy już byłam pewna, że będę walczyć, spojrzałam na Pecha z determinacją i pewnością siebie w oczach. Mina Pecha zrzedła.
- Ja nadal będę zabierać tobie to, co ty zabierasz ludziom – powiedziałam z przekonaniem.
- Co ty znowu sobie ubzdurałaś, dziewczynko? – zapytał z sarkazmem – przegrałaś. Pogódź się z porażką.
Opadły wszelkie wątpliwości. Na twarzy zagościł kpiący uśmiech.
- Nigdy – oznajmiłam – Nigdy nie przestanę walczyć.
Pech spojrzał na mnie z politowaniem.
- Dziecko, nie ty jedna próbowałaś ze mną walczyć. Myślisz, że co? Jesteś jakaś wyjątkowa i jakimś sposobem mnie pokonasz? – Po tym pytaniu zaczął się śmiać okrutnie, jakby powiedział dobry żart.
Zaczekałam spokojnie dopóki nie przestanie się śmiać. Byłam pewna swoich racji, więc nie sprowokował mnie tą wypowiedzią. Kiedy skończył, powiedziałam:
- Możesz rzucać mi pełno kłód pod nogi, zabierać moją cierpliwość i karmić mnie smutkiem. Jednak – zrobiłam krótką przerwę – ja nadal będę sobą i dalej będę robić to co robiłam. Skoro sama nie mogę sobie pomóc i jestem na przegranej pozycji, pomogę innym. Nie pozwolę ci zniszczyć nikogo z mojego otoczenia.
- Jesteś zbyt pewna siebie, dziecino – odpowiedział – zbyt duży ciężar bierzesz na barki. Nie masz na tyle dobrej psychiki żeby podołać.
- Jestem słaba jak każdy człowiek – zgodziłam się – ale umiem udawać. Będę udawać, że jest dobrze. Będę karmić się złudzeniami, żeby trwać w tym życiu. Złudzeń mi nie zabierzesz – dodałam ze śmiechem – bo sam mnie nimi karmiłeś. A teraz idź już sobie. Muszę nakarmić moją psychikę kolejnymi złudzeniami.
Pech uśmiechnął się z pobłażaniem.
- Ja wrócę i wiem, że moje prezenty w końcu cię zniszczą.
- tak, tak – machnęłam ręką od niechcenia – zniszczą. Idź już sobie.
Wstał i ruszył w stronę wyjścia. Obejrzał się ostatni raz na mnie, a ja wyszczerzyłam zęby uradowana. Kiedy tylko zamknęły się za nim drzwi padłam na poduszkę.
- już po mnie – oznajmiłam powietrzu i przytuliłam moją jedyną w tym momencie otuchę.

28 komentarzy:

  1. A już miałam nadzieję, że to kolejny odcinek przygód Marii Dragon...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie kolejna część, bo w weekend napiszę :D. Ale jak jesteś ciekawa mojego innego opowiadania, zapraszam na nowo powstałego bloga w moim profilu :). Prowadzę to opowiadanie z 12letnią dziewczyną :D. Spróbuj zgadnąć, która to moja postać :D

      Usuń
    2. Ja wiem, ja wiem, po prostu jak się czegoś uczepię... Nawet za specjalnie ciekawa nie jestem, tylko mam nadzieję, że napiszesz coś paskudnego o tej *********. Tak, odwalać mi zaczyna. Zgadnę, bo się podpisujecie, byłam już tam. Z moją nerwicą muszę przejrzeć profile wszystkich osób, na które wpadam.

      Usuń
    3. Ale my to opowiadanie tworzymy na gg. Piszemy wspólnie. Na zmianę tylko zamieszczamy ;3
      Spokojnie, umieszczę coś o pannie Dragon :) Ale chyba nie dziś, może jutro :)

      Usuń
  2. Co cię tak naszło na takie pisanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój wielomiesięczny dół. Miałam to napisać jakiś miesiąc temu, napisałam w chwili natchnienia :). To cykl mojego dziwnego pamiętnika :)

      Usuń
    2. Faktycznie trochę dziwny :P

      Usuń
    3. Nie wiem jak wpadłam na taką formę pamiętnika. Po prostu powstał i już :)

      Usuń
    4. Tak, dziwaczny ale mniej więcej wiadomo o co chodzi :D. A ja mogę spokojnie zapisywać co się u mnie dzieje nie pisząc wprost :)

      Usuń

  3. Jak zawsze ciekawie.
    A forma jesienią jest najgorsza...

    OdpowiedzUsuń
  4. Króliku! Zostałaś nominowana do zabawy u mnie na blogu :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za nominacje, ale już brałam udział w jakiejś zabawie. To jakaś nowa?

      Usuń
  5. Odpowiedziałam na Twoje pytania, ot co. A notkę przeczytam późnij, o :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniale piszesz. Sprawiłaś, że przez chwilę poczułam się jak bohaterka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że jednak wygra ten pojedynek z Pechem, wystarczy tylko, że zamieni swoje słowa w czyny, że to, co powiedziała, wcieli w życie. Przecież może być szczęśliwa, bo kiedy będzie udawała optymizm, on wreszcie zagości w jej życiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udaje i to ciągle :). I ta ona to ja we własnej osobie :3

      Usuń
  8. Walka daję możliwość przegranej
    Brak walki nie daje nie jednego ni drugiego, więc jeszcze gorzej
    Pomoc innych może zniszczyć
    Ostrożność wywyła panikę
    Kłamstwo? Zostawia kwaśny smak porażki
    Co wybrać?

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Dzięki :). Ale wiesz że to kartka mojego pamiętnika?

      Usuń