Wyglądał tak
jak inni, jednak było w nim coś więcej. Niebieskie oczy miały w sobie nadzieję,
naiwność, bezbronność. Oczarował mnie swoim zachowaniem. Lecz tak naprawdę
zakochałam się w nim kiedy spał między mną a siostrą. Wtedy jego czar zadziałał
na moją mamę. Postanowiliśmy coś czego bym się nie spodziewała. Postanowiliśmy
dołączyć go do naszej rodziny, nazwać go z dumą naszym nazwiskiem. Już nie
wypuściliśmy go z rąk, był już nasz. Nie pozwoliliśmy zabrać go od nas.
Nadaliśmy mu imię, nakarmiliśmy, załatwiliśmy mu transport do nas.
Ryzykowaliśmy, wiedzieliśmy, że ryzykujemy. Podjęliśmy się tego, choć twierdzę,
iż to było nieodpowiedzialne. Ulegliśmy emocjom. Nie wiem czy do końca
myśleliśmy logicznie. Chcieliśmy się przekonać czy nam się uda. Wszyscy
patrzyli na nas jak na nienormalnych. Tym się nie przejmowałam, zawsze byliśmy wyrzutkami
rodziny. Mieliśmy inne zasady, inny styl życia i poglądy. Choć ostatnio nie do
końca byliśmy rodziną. Każdy z nas stworzył swoją wyspę, które mieszkały w
sąsiedztwie. Nie odwiedzaliśmy się nawzajem, zamykając się przed samymi sobą.
Niekiedy jednak łamaliśmy swoją przestrzeń osobistą, swój świat, żeby wejść na
wyspę członka rodziny. To była egzystencja naszej rodziny, bez większych uczuć.
Pojawiła się iskra nadziei na połączenie. Niewielka i prawdopodobnie naiwna
nadzieja. To co istniało kiedyś nigdy nie powróci. Nasza rodzina żyje na
skraju. Jeszcze trochę a spadnie w przepaść. Teraz stoimy nad tą przepaścią,
każdy na swojej skarpie.
Podróż
nowego członka rodziny była ciężka. Zaadoptowaliśmy go, ponieważ odrzuciła go
matka, a brat został zagryziony. My stworzyliśmy mu nową rodzinę. Z początku
baliśmy się, bardzo. Ostrożnie podchodziliśmy do niego, żeby nie wyrządzić mu
krzywdy. Bałam się każdego dnia, że nam go zabraknie. Cudem uniknął śmierci od
psa. Fuksem został zabrany w ostatniej chwili, kiedy potwór zbliżał się na
niego z zębami. Miał koszmary. Kiedy spał, przez cały czas dręczyły go drgawki.
Często się budził. Przez pierwsze dni niewiele spał. Pozwalaliśmy mu spać ze
sobą i wtedy się uspokajał. Potrzebował bliskości, a my mu ją dawaliśmy, bo
sami jej potrzebowaliśmy. Dawał nam to czego zabrakło nam w rodzinie. Po
tygodniu zaczął kichać, pojawił się niepokój. Kichał coraz bardziej, a w pewnym
momencie miał kłopoty z oddychaniem. Umówiliśmy go na wizytę. Ciągle widziałam
śmierć i błagałam wszystkich w niebie, żeby z nami został. Na szczęście to było
tylko przeziębienie.
Teraz jest w
pełni zdrowy. Rozrabia, bawi się i atakuje co popadnie. Uznał nas za rodzinę a
my go pokochaliśmy. Nawet mój ojciec, który rzadko komu oddaje swoje uczucia
polubił go (nie wiem czy on umie kochać, więc wolę napisać polubił).
To było
uczuciowe pisanie a teraz w skrócie. Przygarnęliśmy kota, który był za młody na
przygarnięcie, ale musieliśmy go zabrać, bo by nie przeżył kolejnego dnia.
Matka nie chciała go karmić, a nie miał jeszcze miesiąca. Ledwo chodził, ciągle
się przewracał. Czemu ryzyko? Każdy z domowników ma alergię na sierść, a koty
jak wiadomo są najbardziej uczulające. Wzięliśmy go, a ja się modliłam, żeby
nasza alergia zaakceptowała kota. Zaakceptowała, nie mamy problemów zdrowotnych
z jego powodu, co mnie cieszy, a minął już miesiąc.
Pisałam tego
posta pod wpływem silnych emocji, więc nie wiem do końca jak go napisałam.
Skupiłam swoją całą uwagę na kocie, żeby móc się opanować. Mam nadzieję, że nie
wygląda żałośnie ten post, jak wygląda to trudno. Nie zmienię ani zdania w nim.
Miłej lektury :)
Na filmiku nasz nowy członek rodziny. Kiepskiej jakości, bo nagrywałam komórką, która ma 2.0 megapixeli. Aparatem próbowaliśmy zrobić zdjęcia, ale jakieś rozmazane wychodziły. Stwierdzam, że starszej generacji aparaty były o niebo lepsze :)
OdpowiedzUsuńŻałośnie? Chyba żartujesz! Bardzo przyjemnie mi się czytało tego posta. Gdzieś na początku wyczułam, że to musi być jakiś zwierzak-słodziak. :)
Jak wygląda ten kotek? :)
To dobrze, że przyjemnie się czytało. Mam go nagranego, bo aparat nie chce współpracować i kot także :D Jedynie nagrać go mogę :D
UsuńTakie tam życie na krawędzi. Zresztą... moje zdanie już znasz.
OdpowiedzUsuńBtw, życzy się miłego czytania na początku, a nie na końcu ;]
Może i znam, nie wiem. Specjalnie napisałam na końcu, to było celowe. Jak wspomniałam napisałam to pod wpływem silnych emocji. W końcu stąd nazwa: ulotne chwile. No więc jedną chwyciłam i zapisałam.
UsuńCoś niezrozumiałego? :3
UsuńNie.
UsuńDobrze.
Usuń:)
UsuńDobrze, że się zgadzamy :)
Usuń;>
Usuń:]
UsuńEmitonki poleciały XD
UsuńSi ;D
UsuńHeh już nie mam pomysłu na emitonkę :)
Usuń=^.^=
UsuńNo nie XD. Pokonałaś mnie tymi emitonkami XD
Usuńno nie XD
UsuńChciałabym takiego kotka :) Pewnie jeszcze będziesz miała go dość hehe małe koty rozrabiają :)
OdpowiedzUsuńNie będę miała dość :). To nasz pierwszy futrzak, nawet gdy rozrabia to go uwielbiamy :D
UsuńJak bardzo zazdroszczę nowego członka rodziny! :(
OdpowiedzUsuńJa też zazdrościłam :). Kochamy futrzaki :D
UsuńNowy członek rodziny... A kiedy wyjedziesz na jakiś czas, to brakuje ci tego tupotu łap (w przypadku psa), łaszenia się i trącania nosem, żebrania o jedzenie. Zwierzaki są wspaniałe. <3
OdpowiedzUsuńJaka tam doświadczona...
Kot też tupie, bo nie mamy dywanu i słychać jego tupot :D. Szczególnie jak biega :D
UsuńBardzo doświadczona :D
O, no patrz. Nigdy kota nie miałam, to nie wiem. ^-^
UsuńPiękny piasek to tylko w Polsce. :D
Też nigdy kota nie miałam, pierwszy raz mam :)
UsuńW Chorwacji jest cudna plaża. Pełno kamyków :D
Chyba nasza psychika ma wpływ na nasze alergie :) i pozwala nam je zwalczyć.
OdpowiedzUsuńChyba tak, choć nie zawsze tak jest :)
UsuńNie zawsze... Ale kiedy czegoś mocno pragniemy to jednak jest łatwiej.
UsuńRacja. Choć myślę, że alergia mija z wiekiem :). Jak tego unikaliśmy, to nam w minimalnym stopniu przeszło :D
UsuńJakie to świetne, przygarneliście tego malucha mimo, że macie alergię, mimo, że zagrażało mu życie, bo mógł umrzeć z tęsknoty za matką lub z braku matczynego mleka. Jest uroczy.
OdpowiedzUsuńTrochę urósł od czasu, kiedy go nagrałam :D
Usuńgratuluje postawy:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Miło widzieć twój komentarz :*
UsuńNawet alergia potrafi ustąpić, gdy chodzi o rzeczy ważniejsze :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że jestem odporna na male, słodkie zwierzątka, ale pręguś szarpiący się z Moim Idolem I Przyjacielem Emo przyprawia mnie o wytrysk krwi z nosa.
Aż się wzruszyłam.
Aha, muszę się ponaprzykarzać i zepsuć magię chwili - kiedy będzie dalszy ciąg historii o dziewczynie, której nie pasuje bunkier (baka!) i chłopaku, któremu ten bunkier się podoba, co pochwalam?
Ja się rozczuliłam :D. On jest boski :D. A dałam mu do gryzienia osiołka i królika z tej samej bajki :)
UsuńJuż napisałam, czekam, aż mój korektor mi sprawdzi :)
Cooo? Nie czekaj, daj mi, sama sprawdzę XD
UsuńXD. Jeszcze dopracuję, bo coś mi się wydaje, że coś nie tak napisałam :D
UsuńKociak jest żywotny, a z wami też się tak bawi jak z tym kłapouchym?
OdpowiedzUsuńCo do rodziny to jak słyszałam to niekiedy norma, że ludzie tracą kontakt, wszystko zależy od szczęścia, bo niekiedy to ono gra główną role...
Bawi się z nami podobnie, tylko nami nie może tak miotać XD
UsuńSzczęście...także zależy od nastawienia drugiego człowieka.
Ładnie napisany post :)
OdpowiedzUsuńZ początku myślałam, że chodzi o osobę, ale kilka zdań później już domyślałam się, że to o jakimś pupilku :)
Śliczny kociak :)
Właśnie tak to miało wyglądać :D
UsuńSłodziutki :D
Ja teraz mam u siebie kota, bo babcia przyjachala na długi weekend, ale ja mam trochę uraz do domowych zwierząt, więc jeszcze długo się z nim nie oswoję.
UsuńJa nie mogłam mieć futrzaków, to nasz pierwszy futrzak ;)
UsuńU nas nie ma warunków dla futrzaków :)
UsuńNie? A czemu?
UsuńJa miałam podobną sytuację z moim psem. Trauma, którą musiał przeżyć w dzieciństwie przed trafieniem do nas była wielka. Do teraz jest on czujny, strachliwy i nieufny w stosunku do obcych..
OdpowiedzUsuńU nas kociak sobie radzi i poluje na wszystkich XD. Lubi skakać po meblach, wchodzi wysoko i czeka aż ktoś go ściągnie XD
UsuńOooo to widzę, że będzie z niego kot nad koty xD
UsuńDokładnie XD
UsuńUwielbiam koty! Kiedyś i ja będę miała swojego.
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam :D
UsuńTrzeba mieć wielkie serce, żeby podjąć się czegoś takiego i widać takie jedno wielkie serducho potraficie ze swoją rodziną stworzyć, kiedy chodzi o ochronę takiego kruchego istnienia, które jednak może dać szczęście.
OdpowiedzUsuńTo nam wyszło :). Połączyliśmy się żeby chronić kociaka :D
UsuńSłodki ten kociak, a ja mam gdzieś w szafie takiego samego Kłapouchego z McDonalda :D W zasadzie mam wszystkich bohaterów bajki, poza samym Kubusiem Puchatkiem. Cóż, pech.
OdpowiedzUsuńAleż Wy macie dobre serce, że przygarnęliście do siebie to maleństwo mimo tylu przeszkód, jak chociażby alergia. Niesamowici jesteście :)
On jeszcze ma do zabawy królika z mcdonalda XD
UsuńGłównie to damska strona zadecydowała, męska się przystosowała. Ale wszyscy go kochamy :D
O, to widzę, że kawałek kolekcji :D
UsuńTo super, będzie mu u Was dobrze :)
Kiedyś się bywało w Mc donaldzie. Teraz nawet zabawek nie mają fajnych :/
UsuńJest już mu u nas dobrze :D
Ale słodziutki! Małe kociaki są takie urocze! Pełne energii, ciekawe świata. Wszystko by obgryzały, wszędzie wsadzają nosy... a na starość potem tylko żrą i śpią. Mój jest już na tym drugim etapie :P
OdpowiedzUsuńZobaczę na jakim on będzie etapie. Na razie włazi wszędzie i drażni domowników XD
Usuń