Ile można dawać drugich szans? Czy w ogóle opłaca się dawać drugą szansę? Większość pewnie powie, że tak opłaca się, bo jeszcze nas może zaskoczyć. Ja nie jestem do końca tego pewna. Wiele razy się zawiodłam, ale nadal naiwnie daje drugą szansę, która jest którąś drugą z kolei. Czy nadal powinnam nazywać ją drugą szansą? W sumie ta nazwa się przyjęła. I nawet trzecia szansa, jest nazywana drugą szansą drugiej szansy. Czy można dawać w nieskończoność drugich szans, czy jednak jest ta ograniczona liczba? Ograniczona liczba związana z charakterem człowieka, jego cierpliwością i licznikiem naiwności. Im większa naiwność tym większa liczba drugich szans. Czy jak już raz się zawiedziesz, to skąd możesz mieć pewność, że nie zawiedziesz się po raz kolejny i kolejny? Podobno ludzie nie zmieniają swoich nawyków. Niby dojrzewamy, jak jabłka w sadzie. Nabieramy nowych cech do swojej kolekcji charakteru, jednak niektóre nawyki zostają. Podobno też coś dziedziczymy, choć cech charakteru się nie dziedziczy. Czy człowiek zrezygnuje ze swoich nawyków, żeby nie zawieść? Czy nadal będzie tkwił w swoich przekonaniach przekonując wszystkich, że to on ma rację?
Czasami się zastanawiam czy warto w ogóle dawać szansę. Czy w ogóle zaczynać. Może czasami lepiej pozostawić to tak jak jest i nie męczyć się? Nie próbować i patrzeć z nadzieją w niebo na lepsze czasy? Jednak kiedy próbuję spełnić postanowienie zapomnienia, nadzieja mnie męczy i moja naiwność. Nadal próbuję. Jestem jak dziecko, które wybacza wyrządzoną krzywdę, ale także jestem jak mściciel, który wszystkie krzywdy pamięta. Niby daję drugą szansę, ale podchodzę do tego z dystansem. Już nie ufam jak ufałam za pierwszym razem. Moja nadzieja ma mniej niż 5 %. Moje serce się zamyka, wyrzucając do siebie klucz. To niby druga szansa? Dystans i brak zaufania? Nie powinno być inaczej? Czy nie powinnam się otworzyć i mieć szczerą nadzieję, że tym razem będzie inaczej? Czemu wątpię? Czemu już nie ufam tak jak kiedyś? Czemu zamykam swoje serce? Gdzie się podziała ta druga szansa? Czy można dać połowę drugiej szansy? Da się tak?
Rozpoczynam rok 2013 wątpliwościami, bo tak właśnie będzie wyglądał ten rok. Pełen niepewności i nadziei, że uda mi się spełnić jedno z moich marzeń.
Rok poprzedni uważam za nieudany. Zawsze 12 traktowałam jako pechową liczbę. A dotyczy się to moich pechowych urodzin. W tym roku kończę ćwierć wieku. Mam nadzieję, że to ostatnie urodziny w tym domu.
Życzę wam roku takiego jakiego sobie zaplanujecie :)
Nie wiem co się powinno, a co nie. Nie znam się na względnie przyjętych normach. Ale wiem, że ja jeśli miałabym dawać komuś drugą szansę (a dałabym na pewno, bo każdy na nią zasługuje), byłaby to szansa również ostatnia.
OdpowiedzUsuńU mnie zależy kogo tyczyła by się druga szansa :)
UsuńU mnie może niekoniecznie kogo, ale bardziej czego.
UsuńJa jednak patrzę na osobę. Bo jeśli dla mnie coś znaczy... to wtedy jestem bardziej skłonna :)
UsuńI to jest najgorsze. Przynajmniej dla mnie. ;)
UsuńCzasami to jest najgorsze...
UsuńDlatego ja nigdy nie mówię “druga szansa“, zazwyczaj stwierdzam, że ktoś ma u mnie ‘kolejną‘ szansę i muszę przyznać, że może otrzymać ją ode mnie każdy bez wyjątku, ale niekoniecznie szybko i niekoniecznie oficjalnie.
OdpowiedzUsuńU mnie jest podobnie. Ale i tak nazywam to drugą szansą :)
UsuńMoże podejdź do sytuacji z drugiej strony, sprawdź tak jakbyś patrzyła z boku. Wtedy jaśniej spojrzysz na sprawę i zobaczysz, komu dać drugą szansę, a komu odpuścić. Nie zamykaj się w kręgu, tak jak to zrobiła większość osób, bo kręgi są ciasne, a ludzie w nim są naiwni, wrodzy, głupi lub smutni.
OdpowiedzUsuńCiężko spojrzeć na to z boku, jeśli druga szansa dotyczy miłości :)
UsuńRacja, ciężko nawet jeśli dotyczy znajomych ;)
UsuńCiężkie, ale pomocne :)
Pomocne, ale nie potrafię tak :)
UsuńPopieram Prostą, z tym że u mnie kolejną szansę mogą dostać jedynie wybrani.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego!
U mnie też wybrani, bo nie dam drugiej szansy obcemu :)
UsuńSzczęśliwego Nowego :)
O tak, ktoś musi naprawdę dużo znaczyć, żeby otrzymać kredyt zaufania.
UsuńBardzo dużo :). Choć i tak potem podchodzę z dystansem.
UsuńTo naturalna reakcja w takiej sytuacji - jedyna słuszna.
UsuńJedyna bezpieczna :)
UsuńA może za dużo tych pytań. Za dużo myślisz, analizujesz. Może czasami trzeba trochę odpuścić?
OdpowiedzUsuńPytań jest znacznie więcej. I wolałabym nie odpuszczać, szczególnie, że te pytania tyczą się mojej miłości (w sensie uczucia).
UsuńJa nie zawsze piszę o osobach :)
może po prostu trzeba je zadać?
UsuńWłaśnie doszłam do wniosku, że poczekam. A jak nic się nie pojawi zastosuję plan B.
UsuńRozumiem. Może się powiedzie :)
UsuńLiczę na to, że nie będę musiała zastosować planu B. Bo to takie samotne.
UsuńZobaczysz jak sie wszystko potoczy
UsuńMam nadzieję, że tak jak na filmach XD. Znajdę to czego szukam w najmniej spodziewanym momencie :)
Usuńi dobrze ;)
UsuńAch te moje marzenia XD
UsuńTrzeba je miec :D
UsuńNimi się karmię :)
Usuń;)
Usuń(:. Czymś w końcu trzeba dokarmiać psychikę :D
UsuńMyślę, że cechy charaktery czasami mogą zaniknąć, kiedy są przytłoczone przez jakieś inne, ale wystarczy jakiś impuls, aby mogły na nowo zagościć w naszej palecie cech. A tak w ogóle, to podobno ludzie zmieniają się co 7 lat ;)
OdpowiedzUsuńCo 7 lat? Tego to ja nie słyszałam. Może sprawdzę :D
UsuńPodobno tak i chyba coś w tym jest...
UsuńDoszedł list?
Ja podobno się nie zmieniłam zbytnio :)
UsuńDoszedł w święta. Odpisałam na niego dziś. Wcześniej choroba mnie zmogła i leżałam w łóżku :)
Bo może Twoje 7 lat trwa dłużej ;P
UsuńOoo! Ale szybko dotarł! Jestem pod wrażeniem!
U mnie wszystko trwa dłużej. :). Zresztą nie chce mi się zbytnio zmieniać. Jedynie dopasowuję się do sytuacji :D
UsuńSzkoda,że nie dzień wcześniej, bo bym już ci dawno wysłała. A tak to leży na stole i czeka aż ktoś wrzuci do skrzynki. I chyba ja się przejdę, choć unikam wychodzenia na dwór :)
Czemu unikasz?
UsuńBo jeszcze prycham. Wolę wysiedzieć w cieple dopóki mi nie przejdzie :)
UsuńSię zahartuj ;P
UsuńHartuje się przez cały czas, ale teraz wolałam unikać dworu. To przeziębienie było poważniejsze.
UsuńPrzeziębienia wersja hard? ;D
UsuńNoo. Na ogół miałam 2 dni ciężkiego przeziębienia, a potem już było spokojnie. Teraz miałam cały tydzień taki.
UsuńAjajajaj.
UsuńNieprzyjemnie, ale już przechodzi :)
UsuńNa wzmocnienie coś bierz ;P
UsuńTylko, że ja mam zdrowy organizm. Mama mnie zaraziła swoim wiecznym przeziębieniem. Pojechaliśmy na święta do rodziny, a mama była chora. Ciągle kaszlała no i mnie zaraziła. Udało jej się. A już od miesiąca kaszlała :/
UsuńTo trzeba się izolować ;P
UsuńNastępnym razem noszę przy niej maskę :>
UsuńTylko jeszcze taką maskę kupić XD
UsuńZrób ją sama ;P
UsuńMhmm dobry pomysł. Zrobię ją z bandanki XD
UsuńTak gangstersko ;P
UsuńBędę wyglądać cudnie XD
UsuńRóżową weź ;P
UsuńKurde, nie mam. Będę musiała jednak kupić XD
Usuń;P
UsuńA może ty masz? XD
UsuńMam tylko czarną.
UsuńKurde, to nie dobrze. Myślałam, że masz różową.
UsuńMam różowe spodnie ;P
UsuńNie nada się, a chociaż bluzka? To ją się ładnie podrze XD
UsuńSpodnie też można podrzeć ;P
UsuńA nadawały by się na maskę? Bo coś tego nie widzę :)
UsuńUwierz w moje zdolności krawieckie ;P
UsuńKrawieckie? Mhmm. Tego się nie spodziewałam XD
UsuńJa też nie ;D
UsuńI mówisz, że spodnie się nadadzą jako maska?
UsuńA czemu by nie? ;D
UsuńTak mi ciężko to sobie wyobrazić. A jaki materiał?
UsuńTaki... nie wiem ;D
UsuńNie wiesz jaki to materiał? To nie dobrze XD
UsuńMetki już dawno nie ma... mam te spodnie od 6 podstawówki ;D
UsuńDawno
Usuńw pewnym momencie jednak cierpliwość chyba się kończy...kwestia, jak długo chcesz się szarpać.
OdpowiedzUsuńNie wiem. W sumie tak jakby się poddałam, ale mam wątpliwości czy jednak lepiej nie powalczyć.
Usuńwiesz, zawsze masz jescze czas na walkę jako taką...poddać można się potem. musisz sama dotrzeć do tego ,co czujes,z ot chyba najważniejsze...
UsuńHeh. Chyba wolę poczekać niż działać. Działaniem na tym etapie tylko niszczę.
UsuńJa nie mam cierpliwości do dawania wielu drugich szans. Z reguły nie robię tego zbyt często.
OdpowiedzUsuńJa czasami chyba robię to za często.
UsuńZ jednej strony to dobra cecha, ale z drugiej, nie czujesz się wykorzystywana?
UsuńJa ciągle się czuję wykorzystywana, pomagając :/
UsuńNo właśnie to miałam na myśli...
UsuńAle lubię pomagać :)
UsuńJa też zawsze daję drugie szanse, ale czasami się na tym przejeżdżam, bo ludzie chamsko potrafia to wykorzystać ;D
OdpowiedzUsuńNo właśnie mam podobnie :)
UsuńĆwierć wieku, szmat czasu!
OdpowiedzUsuńNo sporo :). A widziałaś kolejną część o Ognistej dziewczynie? :)
UsuńDruga szansa... to temat-rzeka.
OdpowiedzUsuńRacja. Choć po wczorajszym sms jestem aktualnie przeciwna dawaniu drugich szans facetom.
UsuńWiesz, to zależy jakim i co do nich czujemy. Niektórzy faktycznie nie zasługują.
UsuńJak na razie tylko się zawodzę :/
UsuńSzczerze, to ja raczej nie dawałam nigdy nikomu drugiej szansy, bo byłam wiecznie samotna. I w ogóle nie potrafię się obrażać...
OdpowiedzUsuńA już nie jesteś wiecznie samotna?
UsuńTrochę mniej.
UsuńTo w sumie dobrze :D
UsuńWarto dać człowiekowi drugą szansę. Ale jak jej nie wykorzystuje to potem ta ilość szans mnoży się w nieskończoność. JA też coś o tym wiem niestety. Jak ktoś kocha to zawsze te szanse daje!
OdpowiedzUsuńNo właśnie u mnie z miłością krucho. Ja daje szansę z mojego optymizmu i wiary w ludzi, nie z miłości :)
UsuńPiszesz bzdury ........... wystarczy, że znajdziesz sobie coś co Cię mobilizuje do życia, ta niepowtarzalną chęć. Zrozumiesz wówczas jakie banialuki piszesz
OdpowiedzUsuńóna
A można pisać bzdury? Jakie jest twoje pojęcie bzdur?
UsuńWarto dawać ludziom drugą szansę, ale trzeba też pamiętać o tym, że jest jakiś tam limit tych drugich szans.
OdpowiedzUsuńPowinnam sobie taki wyrobić :)
UsuńMasz taki, pamiętasz ile razy dawałaś ją. Powinnaś wiedzieć kiedy przestać..
UsuńPowinnam, ale czasami wykorzystuje moje 5% nadziei :)
Usuńżyczę jak najlepiej Tobie:)
OdpowiedzUsuńNie uważasz, że po iluś tam szansach ta nadzieja powinna znikać?
OdpowiedzUsuńNiby powinna, ale ja chyba lubię ją podjudzać do działania :)
Usuń